Rok 2013 zaczął się
maratonem Gwiezdnych Wojen. Małe kameralne spotkanie w gronie
znajomych, żadnych zbytecznych szaleństw. Miło, leniwie i
przyjemnie. Nie zastanawiałam się zbytnio nad tym co przyniesie,
nie robiłam żadnych planów poza podstawowymi i kilkoma wyzwaniami
blogowymi. Ot, kolejny rok do odhaczenia. A co przyniósł?
Trochę prywaty...
Zaskoczył mnie bardzo
tym, że się... zakochałam. Okazuje się, że swatanie jednak
działa, a odległość wbrew pozorom nie jest aż tak straszna i
można sobie z nią poradzić. I tak już od 8 miesięcy zdecydowanie
za dużo gadam przez telefon, piszę masę smsów i planuję wspólne
weekendy. Jest miło, słodko i przyjemnie.
Ku swojemu zaskoczeniu
pozbyłam się też wszystkich egzaminów już we wrześniu i ostatni
rok studiów zaczęłam z pustym kontem. Dziwnie się czuję, myśląc,
że za kilka miesięcy zakończę edukację, a jeszcze tak niedawno,
wydawało mi się, że zajmie ona całe moje życie.
Pół roku bawiłam się
też w dziennikarstwo i okazuje się, że lubię pisać wcale
nie równa się, lubię być dziennikarką. Może inaczej. Już
wiem, że nigdy nie zdecyduję się na pisanie o polityce, nie ważne
czy lokalnej, czy krajowej. Ja po prostu na tym głęboko śpię. Co
nie zmienia faktu, że nauczyłam się wielu przydatnych rzeczy i
poznałam masę osób – warto było się pomęczyć z polityką i
pewnie gdybym cofnęła się w czasie, to zdecydowałabym się na to
raz jeszcze.
I trochę
blogowania...
Świętowałam
pierwszy rok bloga oraz setny wpis, który wypadł niedawno. Udało
mi się podjąć pierwszą współpracę blogową, choć na te długo
terminowe jeszcze grzecznie czekam. No i szablon, w końcu jest
ładny, zgrabny i przejrzysty (choć ciągle jeszcze nie taki, jak ma być). Przeczytałam masę świetnych książek
i kilka naprawdę słabych. Pojawiły się też działy psychologia i
lifestyle, których podczas zakładania bloga nawet nie planowałam.
Więc kto wie, jak blog będzie wyglądał za rok? Poznałam też
cudowne blogerki, a dla całej blogosfery Krakowskiej był to dość
intensywny rok. Niestety, albo nie pasowały mi dni spotkań
(przeważnie dzięki uczelni), albo godziny (jak wrócić do domu w
środku nocy?), ale myślę, że nadchodzący rok będzie pod tym
względem jeszcze lepszy, więc wszystko przede mną.
Wzięłam
udział też w wyzwaniach blogowych: 52 oraz Czytam Fantastykę.
Pomimo że wyzwanie 52 trwa do 15 stycznia 2014 roku, już teraz
wiem, że je ukończyłam: obecnie ilość wpisów wynosi 60*.
Niestety Czytanie Fantastyki nie szło mi tak dobrze i zdarzyły się
miesiące, w których nie przeczytałam żadnej książki z gatunku
(dziwnym trafem zawsze wypadały w okolicach egzaminów).
I najważniejsze...
Dziękuję, że towarzyszyliście mi w 2013 roku wytrwale. Polecaliście i
odradzaliście książki, filmy oraz, że ciepło przyjęliście
dział psychologii i lifestylu.
Co dalej?
A na
koniec chcę Wam życzyć ciepłych, rodzinnych i spokojnych
świąt. Wielkich marzeń i planów oraz energii do ich realizowania.
I masy dobrych książek, bo na te złe szkoda czasu.
Zdjęcia pochodzą ze strony weheartit.com
*Nie liczyłam wszystkich wpisów (odrzuciłam organizacyjne).
Dziękuję :*
OdpowiedzUsuń