niedziela, 29 grudnia 2013

Uniwersum Metro 2033: Korzenie Niebios – Tullio Avoledo (recenzja)

Autorem grafiki jest SchastnySergey
W tych czasach kolacją nazywamy posiłek spożywany o ósmej czasu lokalnego. Południem nazywamy dawną północ. Tak jak byśmy przenieśli się do dawnego kraju, na antypodach. I w pewnym sensie tak jest.

Księżycowy krajobraz, który mnie otacza, wydaje się nierealny. Ale przecież jestem na Ziemi, a ta przyszłość, wcale nie jest odległa. To zaledwie dwadzieścia lat. Wszystko spowija śnieg, ale nie biały, taki jaki powinien być. Ten jest szary, brudnawy... skażony? Wszystko tu jest skażone. Bomby atomowe spadły na wszystkie duże miasta, a nawet nie wiemy, kto zaczął tę piekielną wojnę. To już nie jest ważne. Już nie ma kto walczyć o wyższe, państwowe problemy i racje. Ważne jest, by unikać promieniowania, unikać blasku Słońca, który już nie jest przyjemny, jest zabójczy. I nikomu nie ufać. Nikomu.
Otaczający mnie ludzie, to głównie wojskowi. Chciałabym czuć się przy nich bezpiecznie, ale jakoś nie mogę. Nie znam ich, oni nie znają mnie. Gdy przyjdzie co do czego, myślę, że nie będą po mnie wracać. Inaczej jest z księdzem. On ma przecież misję do wykonania. Choć czuje się przy tych wojakach równie źle jak ja, myślę, że nie ma się czego obawiać. W końcu ich zadaniem, jest jego ochrona. Z drugiej strony... mamy przebyć ogromną drogę po powierzchni, bez pewności, że uda nam się ukryć przed wschodem Słońca. Naszym zbawieniem jest ciemność, ale ciemność nigdy przecież nie była przeznaczona ludziom. Zaadaptowaliśmy ją, oświetliliśmy odganiając koszmary senne poza krąg światła. Problem w tym, że koszmary senne już nie są wytworem naszej wyobraźni. Coś mi mówi, że z tej wyprawy nie wrócimy tacy sami, jacy na nią poszliśmy. Jeżeli wrócimy.
W amerykańskim żargonie wojskowym trudne sytuacje są... były... określane skrótami SNAFU, TARFU i FUBAR, w zależności od wagi ich znaczenia. SNAFU tworzą inicjały słów Situation Normal, All Fucked Up, czyli sytuacja normalna, wszystko spieprzone, TARFU bierze się od Things Are Really Fucked Up, czyli wszystko naprawdę spieprzone. Akronim FUBAR oznacza sytuację najgorszą: Fucked Up Beyond All Recognition, co znaczy spieprzone ponad wszelkie pojęcie. A oznacza sytuację tak fatalną, że lepiej zrównać wszystko z ziemią i zacząć od początku. FUBAR Day...
To, co my nazywamy Wielką Zagładą.
Nigdy nie miałam do czynienia z Uniwersum Metra, ale muszę przyznać, że mi się tu podoba. Nie, że podoba mi się taka wizja przyszłości, jak stąd wrócę, będę się cieszyła, że jednak nie jest to prawda. Przynajmniej na razie. Ale dobrze mi tu, bo... coś się ciągle dzieje, a jak na chwilę przestaje, to tylko po to, by wziąć głębszy oddech. Na regeneracje sił zwykle nie ma czasu. Muszę przyznać, że zżyłam się z moimi towarzyszami podróży, choć są nieprzewidywalni, pełni tajemnic. Są niebezpieczni, ale wiedzą, jak przetrwać na górze. W przeciwieństwie do nich, razem z księdzem Jonathanem Danielsem, jestem zaskoczona, że jeszcze żyjemy. Zupełnie nie wiemy co robić. Jak się zachować. Więc, czy chcemy, czy nie, musimy się ich trzymać. Dla mnie ten świat jest nowy. Dla ojca Danielsa... cóż, skryty od lat pod ziemią, nie ma prawa wiedzieć, ani nawet podejrzewać, jak jest na zewnątrz. A jest strasznie. Wszystkie potwory jakie umiałam sobie tylko wyobrazić, istnieją. Matka Natura potrafi sobie poradzić nawet z promieniowaniem. Mutacje są tak zaskakujące, odrażające i niebezpieczne, że nie wiem, czy bardziej czuję zafascynowanie nowymi gatunkami, czy odrazę do tego jak wyglądają. I przekonanie, że jak nie ja je, to one mnie zabiją.
I choć podróż była długa, pod koniec tak chaotyczna, że zgubiłam się w otaczającym świecie i tym co się działo, to pewnie tu jeszcze wrócę, gdy będę miała okazję. Choć z przyjemnością rozkoszuję się teraz zielenią traw (nie ma to jak wyjątkowo ciepły grudzień) i promieniami Słońca, które na szczęście w naszym świecie nie zabijają. I koduję, gdzieś głęboko w pamięci, że w razie ataku nuklearnego trzeba zejść głęboko pod ziemię, odczekać minimum trzy dni i pod żadnym pozorem nie wędrować za dnia.
__________________________

Taki mały eksperyment recenzencki. Jeszcze muszę się w nim wprawić, bo pisać z tej perspektywy o książkach (jakby się tam było), najprostsze nie jest, ale mam nadzieję, że się spodobało. Co o tym myślicie?

Książka została przeczytana w ramach wyzwania: czytam fantastykę.

4 komentarze:

  1. Książkę mam za sobą. Uwielbiam obie powieści Glukhovsky'ego oraz wszelkie dotąd wydane u nas książki wchodzące w skład Uniwersum. Nie czytałam jedynie książki "Piter", ale już stoi na półce i na mnie czeka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja oryginalna, wyróżnia się spośród wielu pisanych w taki sam sposób;)
    Cieszę się, że książka Ci się podobała. Ale to nie jest najlepszy wybór na pierwsze spotkanie z uniwersum. Najmniej do niego pasuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka była wyborem w ciemno, bo odkupiłam ją od koleżanki za połowę ceny :) Po jej przeczytaniu, gdy przeglądnęłam różne recenzje, zauważyłam właśnie, że fani nie są nią zachwyceni. Na szczęście nie zraziła mnie ani trochę, bo dobrze mi się czytało (a i wiedzy o UM 2033 nie mam). Jestem bardzo ciekawa, jak przedstawia się cała reszta, ale teraz z pewnością nad wyborem kolejnej będę długo myślała :) Chyba, że możesz mi polecić jakiś tytuł?

      Usuń
    2. A i bardzo się cieszę, że recenzja się spodobała :) W planie mam pisać właśnie tak, ale nie wiem, czy będzie to możliwe przy każdego rodzaju książce :)

      Usuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.