Czterech utalentowanych iluzjonistów. Zuchwałe napady na
bank, na oczach całego świata. Emocjonujące pościgi. I zakończenie takie jak
całe występy magików: będące jednym wielkim przemyślanym trikiem.
Podejdźcie bliżej. Bo im bliżej jesteście, tym łatwiej będzie was oszukać.
Jestem wielką fanką filmów akcji, a ten, podobnie jak np. Incepcja, udowadnia, że to nie tylko może być, ale jest bardzo dobre kino. I nie opiera się na pustej bieganinie i strzelaniu do wszystkiego co się rusza.
Pierwszą cechą tego filmu jest tajemnica. Magiczne sztuczki,
triki które wykonują bohaterowie sprawiały, że nie byłam wstanie oderwać się od
filmu nawet na chwilę. A to, że każda sztuczka jaką wykonali, zostawała w
trakcie fabuły wyjaśniana, dodawało tylko jeszcze większego smaczku. I ciągłe
pytanie nasuwające się na usta: jak to się wszystko skończy? Bo wierzcie lub
nie, ale nie da się odgadnąć zakończenia. Tajemnicę doprawmy jeszcze świetnymi
efektami specjalnymi i doskonale dobraną muzyką.
Pierwsza zasada magika. Bądź najmądrzejszą osobą w pokoju.
Ale nie tylko efekty i triki są siłą tego filmu. Dawno nie
widziałam tak kolorowego przekroju osobowości jak tutaj. J. Daniel Atlas (grany przez świetnego Jesse’iego Eisenberga) to
zdecydowanie za szybko i nerwowo gadający gość, który ma manię rządzenia
wszystkimi. Merritt McKinney (Woody Harrelson) próbujący wrócić na
szczyty popularności hipnotyzer. Ale nie lekceważcie go, pomimo że robi show na
ulicy. Jest świetnym obserwatorem i po pięciu minutach wie o was wszystko. Jack Wilder (Dave Franco) - jego dewiza? Nic nie jest zamknięte tak, aby nie
można było tego otworzyć. Trochę zapatrzony w starszych kolegów, których od lat
podziwia. I piękna Henley Reeves (Isla Fisher), zdeterminowana, nie bojąca
się ryzyka i co najważniejsze – urodziwa kobieta, zawsze potrafi odwrócić
uwagę. Połączenie tej szalonej czwórki daje elektryzujący efekt. I tu brawa dla
reżysera, Louisa Leterriera, za ich
wybór – widać było, że ci aktorzy rozumieją się doskonale, dobrze im się
pracuje i razem bawią się tą historią.
Nie można zapomnieć jeszcze o dwójce policjantów: Dylanie Rhodesie (Mark Ruffalo) – poirytowany i coraz bardziej nielubiący magii
sceptyk oraz Almie Dray (Mélanie Laurent) – uważająca, że w każdym
życiu potrzeba trochę magii i iluzji.
Może nic więcej tu nie ma. Może oni tylko lubią kraść na pokaz.
No właśnie. A czy coś więcej tu jest? Chodzi tylko o zabawę
we współczesnego Robin Hooda i swoistą walkę z kryzysem, czy też o coś więcej?
Odpowiedź na to pytanie musicie znaleźć sami. Dajcie się
ponieść iluzji. I pamiętajcie. Podejdźcie blisko. Patrzcie uważnie. Śledźcie każdy
ich ruch. Bo im bliżej jesteście, tym łatwiej was oszukają.
Podoba mi się, chętnie zobaczę :)
OdpowiedzUsuńByłam na nim w kinie i to jeden z tych filmów, które będę długo pamiętać i polecać, ba to jeden z lepszych filmów jakie ostatnio widziałam:)
OdpowiedzUsuńOd siebie dodam, że jeden z tych, do których z przyjemnością wrócę :)
UsuńŚwietny film...poza tym bardzo widowiskowy, szczególnie scena pierwszego występu czterech jeźdźców;)
OdpowiedzUsuń