środa, 10 lipca 2013

Film a wyobraźnia


Z ekranizacjami powieści, zawsze jest coś nie tak. A to źle dobrana obsada, a to nie takie lokalizacje. Czytając książki mamy swoje wizje, które bardzo rzadko pokrywają się z wizjami wytwórni filmowych. Już nie wspominając o fabule, która siłą rzeczy jest zmieniania, skracana, traktowana po macoszemu. Rozczarowanie bywa czasem olbrzymie. Tyle ze strony czytelnika. A jak jest z pisarzami?
Okazuje się, że wcale nie lepiej. Ostatnio George R. R. Martin wyjawił, że Żelazny Tron przedstawiony w serialu, nijak ma się do tego, jaki on widzi pisząc powieść. Jak napisał na swoim blogu:
Tron stworzony przez HBO staje się powoli ikoną. Jest fantastycznie zrobiony i służy naszemu serialowi bardzo dobrze. Są jego lżejsze, cięższe, mniejsze i większe repliki, ale to wciąż nie jest ten Żelazny Tron, który widzę przed oczami, gdy obecnie pracuję nad kolejnym tomem sagi - "The Winds of Winter". Nie chciałbym, by moi czytelnicy kojarzyli Żelazny Tron z tym, co widzą w serialu. W książce jest on jasno określony. Tron jest ogromny, ciężki, czarny, pokręcony, z żelaznymi schodami od przodu i wielkim siedzeniem, z którego król patrzy na dół, na swoich podwładnych. Wygląda jak zgarbiona bestia siedząca w sali tronowej, brzydka i asymetryczna.
Aż do teraz nikomu nie udało się uchwycić wizji Martina. Grafik Mark Simonetti, który w ostatnich dniach przesłał swoją wizję Żelaznego Tronu, według pisarza jako jedyny przedstawił go w sposób bardzo zbliżony do jego wyobrażeń. Muszę przyznać, że wyobrażenie Martina jest bardzo mroczne i posępne. I pewnie dlatego mi się podoba.
Wolicie ten serialowy, czy ten z książki?



Źródło: hatak.pl

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że takiego nie ma w serialu. Robi wrażenie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyobraźnia zawsze przebije techniczne możliwości więc naprawdę trudno jest dać się zaskoczyć przez ekranizację - no chyba że negatywnie. Takie życie. Ale to nie znaczy, że ich oglądanie nie jest fajne, wystarczy że szuka się w nich czegoś innego. PS. Na mnie obydwa trony robią wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podejść do króla siedzącego na tronie jaki prezentuje HBO, to żadna sztuka. Jaki strach i respekt musi budzić władca na mrocznym olbrzymie, przedstawionym na grafice Simonettiego. Posadziłbym na takim ojca chrzestnego, dołączył kota. Zabójcze połączenie :D Wyobraźnia mnie poniosła. Wracając do rzeczywistości - ciekawy blog. Będę zaglądał. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie lepsza jest wersja Simonettiego :) O ile dobrze pamiętam to żelazny tron powstał w wyniku przetopienia smoczym ogniem stosu mieczy, a tron serialowy wygląda jakby raczej został z nich po prostu złożony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ile mnie pamięć nie myli, w książce była mowa o tysiącach mieczy. Ale trzeba by to sprawdzić :)

      Usuń
  5. Ah, mam w planach niemal identyczny post! Jakże mogłabym pominąć taki niusik, skoro Gra o Tron to zdecydowanie mój ulubiony serial. No i oczywiście tron książkowy dużo lepszy, chodź w moich myślach wyglądał jeszcze trochę inaczej.

    OdpowiedzUsuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.