Zabierałam się do tej
książki z wielkim entuzjazmem. Po obejrzeniu filmu, pomyślałam,
że ta historia jest fantastyczna. I chcę wiedzieć więcej o jej
bohaterach. Niecierpliwie się do niej dorwałam i mój entuzjazm
oklapł gdzieś w okolicach połowy. Całą resztę przemęczyłam na
siłę.
Choć pierwszy zgrzyt
pojawił się już na samym początku. Poradnik zdradza bowiem
fabułę kilku książek, w tym na dzień dobry tej, którą
planowałam przeczytać – Wielki Gatsby. Mam tam opisane
dokładne zakończenie tej książki. No, ale mówi się trudno.
Czytam dalej.
Styl na początku wydawał
mi się w porządku, ale bardzo szybko się nim zmęczyłam. Nie
wiem, czy jest to spowodowane tłumaczeniem, czy w oryginale taż
taki był. Jednak pisanie w pierwszej osobie jest bardzo trudne, a
Poradnik jest tego świetnym przykładem. Uważam, że sporą
część swojego uroku stracił właśnie przez to, że wszystko
przedstawione było tylko i wyłącznie z punktu widzenia Pata.
A właśnie. Pat. W
pewnym momencie robi się bardzo wtórny. W kółko czytamy o tym,
jak ćwiczy, jak ogląda mecze, jak biega z Tiffany i jak rozmawia o
tym wszystkim z terapeutą. I jeszcze raz. I jeszcze raz.
Aż do znudzenia stara się być miły i aż do znudzenia zamartwia się tym, że mu to nie wychodzi. Pomimo że cała książka napisana jest z jego punktu widzenia, mam wrażenie, że jest bardzo niedopracowany, jakby Autorowi nagle zabrakło na niego pomysłu. Bolało mnie też, że potraktował Tiffany bardzo po macoszemu i tak naprawdę wiemy o niej tylko powierzchowne rzeczy. A kto jak kto, ale ona ma zadatki na świetną bohaterkę.
Aż do znudzenia stara się być miły i aż do znudzenia zamartwia się tym, że mu to nie wychodzi. Pomimo że cała książka napisana jest z jego punktu widzenia, mam wrażenie, że jest bardzo niedopracowany, jakby Autorowi nagle zabrakło na niego pomysłu. Bolało mnie też, że potraktował Tiffany bardzo po macoszemu i tak naprawdę wiemy o niej tylko powierzchowne rzeczy. A kto jak kto, ale ona ma zadatki na świetną bohaterkę.
– Pierdolić Nikki, Pat. Pierdolić ją. PIERDOLIĆ NIKKI! – Tiffany uderza dłońmi o blat tak, że podskakuje miseczka z płatkami.
A na sam koniec wisienka
na torcie – Orły. Nie wiem ile razy w książce pojawia się zwrot
Aaaaa! Orły! Dla mnie zdecydowanie za dużo. Poradnik
wydaje mi się typowo kobiecą książką (choć może się mylę),
ale ilość wylewającego się z niego footballu mnie przerastała.
Co chwilę okrzyk dopingujący drużynę, co chwilę jakieś meczowe
dylematy... Nie, nie, nie! O ile w filmie było to fantastyczne tło
do tej historii, o tyle w książę stało się niesamowicie męczące.
Wtedy Cliff unosi ręce i krzyczy:– Aaa!Śmieję się, ponieważ Cliffowi udało się mnie nabrać. Natychmiast zrywam się na nogi, unoszę ręce i krzyczę:– Aaa!
– O!-R!-Ł!-Y! Orły!
A właśnie film. Nie mam
pojęcia, jak oni to zrobili i wyciągnęli z tej książki same
fantastyczne rzeczy. Naprawdę. Bo ja, gdybym go nie widziała,
szybko bym zapomniała o tej historii. Nigdy się nie spodziewałam,
że film może stać się jednym z moich ulubionych, a książka...
no cóż, na pewno nie będę jej polecać, a już z pewnością do
niej nie wrócę.
______________________________
Matthew Quick –
(ur. 1973) amerykański pisarz, finalista nagrody Fundacji Hemingwaya
w 2009 roku. Rzucił pracę nauczyciela języka angielskiego, żeby
napisać swoją pierwszą książkę – Poradnik pozytywnego
myślenia. Inne książki jego autorstwa to Sorta Like a Rock
Star (2010), Boy 21 (2012) oraz mająca się ukazać w
roku 2013 Forgive Me, Leonard Peacock. Jego powieści zostały
przetłumaczone na 20 języków.
Informacja od
wydawnictwa.
Nie oglądałam filmu i nie czytałam książki. Prawdę mówiąc, początkowo nie byłam przekonana do tej historii, ale każda recenzja sprawiała, że jednak zaczęłam przekonywać się do "Poradnika pozytywnego myślenia". Jednak zdania są podzielone, więc najlepiej, jak sama przekonam się, jakie wrażenie wywrze na mnie ta opowieść.
OdpowiedzUsuńWiele słyszałam o tej książce, ale ani jej jeszcze nie czytałam, ani nie oglądałam ekranizacji. Jednak chciałabym ją sprawdzić, ponieważ jakoś tak wszystko to, co słyszałam, to były same pozytywne rzeczy. Pozdrawiam. ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie wiem i dziwnie się czułam pisząc recenzję negatywną, bo sama takiej jeszcze nie spotkałam :)
UsuńZobaczy, bo zazwyczaj mam przeciwne zdanie do ogółu :)
UsuńFilmu nie widziała ale książka wydała mi się całkiem przyjemna, choć od zachwytów byłam daleka. Podejrzewam że po obejrzeniu filmu wypada jeszcze gorzej bo nic już nie zaskakuje...
OdpowiedzUsuń