Z ekranizacjami powieści, zawsze jest coś nie tak. A to źle
dobrana obsada, a to nie takie lokalizacje. Czytając książki mamy swoje wizje,
które bardzo rzadko pokrywają się z wizjami wytwórni filmowych. Już nie
wspominając o fabule, która siłą rzeczy jest zmieniania, skracana, traktowana po
macoszemu. Rozczarowanie bywa czasem olbrzymie. Tyle ze strony czytelnika. A
jak jest z pisarzami?
Okazuje się, że wcale nie lepiej. Ostatnio George R. R.
Martin wyjawił, że Żelazny Tron przedstawiony w serialu, nijak ma się do tego,
jaki on widzi pisząc powieść. Jak napisał na swoim blogu:
Tron stworzony przez HBO staje się powoli ikoną. Jest fantastycznie zrobiony i służy naszemu serialowi bardzo dobrze. Są jego lżejsze, cięższe, mniejsze i większe repliki, ale to wciąż nie jest ten Żelazny Tron, który widzę przed oczami, gdy obecnie pracuję nad kolejnym tomem sagi - "The Winds of Winter". Nie chciałbym, by moi czytelnicy kojarzyli Żelazny Tron z tym, co widzą w serialu. W książce jest on jasno określony. Tron jest ogromny, ciężki, czarny, pokręcony, z żelaznymi schodami od przodu i wielkim siedzeniem, z którego król patrzy na dół, na swoich podwładnych. Wygląda jak zgarbiona bestia siedząca w sali tronowej, brzydka i asymetryczna.
Aż do teraz nikomu nie udało się uchwycić wizji Martina.
Grafik Mark Simonetti, który w ostatnich dniach przesłał swoją wizję Żelaznego
Tronu, według pisarza jako jedyny przedstawił go w sposób bardzo zbliżony do
jego wyobrażeń. Muszę przyznać, że wyobrażenie Martina jest bardzo mroczne i posępne.
I pewnie dlatego mi się podoba.
Wolicie ten serialowy, czy ten z książki?
Źródło: hatak.pl
Szkoda, że takiego nie ma w serialu. Robi wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wyobraźnia zawsze przebije techniczne możliwości więc naprawdę trudno jest dać się zaskoczyć przez ekranizację - no chyba że negatywnie. Takie życie. Ale to nie znaczy, że ich oglądanie nie jest fajne, wystarczy że szuka się w nich czegoś innego. PS. Na mnie obydwa trony robią wrażenie :)
OdpowiedzUsuńPodejść do króla siedzącego na tronie jaki prezentuje HBO, to żadna sztuka. Jaki strach i respekt musi budzić władca na mrocznym olbrzymie, przedstawionym na grafice Simonettiego. Posadziłbym na takim ojca chrzestnego, dołączył kota. Zabójcze połączenie :D Wyobraźnia mnie poniosła. Wracając do rzeczywistości - ciekawy blog. Będę zaglądał. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepsza jest wersja Simonettiego :) O ile dobrze pamiętam to żelazny tron powstał w wyniku przetopienia smoczym ogniem stosu mieczy, a tron serialowy wygląda jakby raczej został z nich po prostu złożony.
OdpowiedzUsuńO ile mnie pamięć nie myli, w książce była mowa o tysiącach mieczy. Ale trzeba by to sprawdzić :)
UsuńAh, mam w planach niemal identyczny post! Jakże mogłabym pominąć taki niusik, skoro Gra o Tron to zdecydowanie mój ulubiony serial. No i oczywiście tron książkowy dużo lepszy, chodź w moich myślach wyglądał jeszcze trochę inaczej.
OdpowiedzUsuń