niedziela, 28 lipca 2013

Achaja, tom II – Andrzej Ziemiański

Wbrew temu co XXI wiek próbuje nam wmówić, nie mamy dużej kontroli nad swoim życiem. Możemy się przeciwko temu buntować i krzyczeć, że to nieprawda, możemy próbować udowodnić, że osiągniemy co tylko chcemy i że zależy to tylko od nas. O ile tylko od nas zależy, jak wykorzystamy szansę daną nam od losu, już nie mamy żadnego wpływu na to, czy taką szansę kiedykolwiek dostaniemy.
Achaja już od pierwszego tomu ma dużego pecha. A wydawać by się mogło, że jako księżniczka powinna być chroniona i mieć zapewnione jak najlepsze życie. Gdy już mogło by się wydawać, że w końcu znalazła swoje miejsce na ziemi, choć nisko w hierarchii i daleko od królewskich wygód, los znów z niej okrutnie kpi. Choć zahartowana przez życie, nie jest już naiwną dziewczynką i wszystko wydaje się być lepsze od lat spędzonych w niewoli, ciężko nie dziwić się, że Achaja nie pozwoliła się jeszcze tak po prostu zabić. Bo wojna, i to jeszcze nie jej, nie zapowiada zmian na lepsze. Daje tylko perspektywę zostania niepełnosprawną byłą wojskową.
Czasem jest tak ciężko, że nie możesz już nawet płakać. Czasem potrzebujesz kogoś bliskiego. Kto cię zrozumie, kto sam czuje to samo.
Autor po raz kolejny sprawnie wrzuca nas w wir polityki, której prawdziwą twarz widzą tylko nieliczni i to w dodatku szpiedzy. Pokazuje wojnę, której zwykli żołnierze nie rozumieją i która w sumie nawet do końca nie jest ich wojną. Bo oni nie walczą o swoje ziemie, a o złoto, którego nigdy na oczy nie zobaczą. O wpływy, z których nigdy nie skorzystają. Na dnie łańcucha pokarmowego jest Achaja i jej koleżanki z wojska, które narażają życie za sprawy kraju tak małego i bez znaczenia, że jego koniec liczy się nie w setkach lat, a na przełomie przyszłego roku. No może dwóch. Kraju, który czeka na cud. A czołowy szpieg i konfabulant, częściej nazywany łajdakiem i skurwysynem, Biafra nie wierzy w cuda. Wierzy za to w spiski.
Podobnie jak Zaan, który pomimo coraz bardziej uciążliwej choroby, nie schodzi ze sceny. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej umacnia swoją pozycję. Akcje taktyczne, które przeprowadza dla przeciwników wydają się być bez sensu. Ale tylko z pozoru. Bo Zaan nie patrzy tylko na to jak ustawić wojska by wygrały. On łączy razem politykę i gospodarkę. I ma zamiar zwyciężyć każde rozdanie.
Wyobraził sobie macki Biura Handlowego Miki sięgające wszędzie, podsłuchujące, mamiące, puszczające dym w oczy polityków. Wyobraził sobie imperium finansowe, które stworzył Zyrion. Tę machinę ładu ostatecznego, którą pałacowy matematyk składał w jedną całość...
Potęga – wyszeptał Zaan, opierając łokcie na parapecie. – Potęga. Moc...
Tom II Achai czyta się tak samo lekko i przyjemnie jak pierwszy. Postaci są dużo lepiej zarysowane, choć żałuję, że koleżanki Achai z wojska stanowią tło (barwne, bo barwne ale ciągle tło) i łatwo mi się myliły. A żeby napisać jak się wszystkie nazywały, musiałabym szukać ich w książce. A szkoda, bo to wesoła i naprawdę fajna kompania.
Zarysowana powyżej fabuła książki, jest dość dużym uproszczeniem. I pomimo że wszystko rozbija się o politykę i wojnę, książka jest bardzo przyjemna w odbiorze, a sytuacja przedstawiona tak, że wprost nie mogłam się doczekać, jak dalej rozwinie się fabuła.
Czy są jakieś minusy? Chciałabym bardzo napisać, że nie, ale niestety nie mogę tego zrobić. Książka jest momentami przesadzona, jeżeli chodzi o niektóre pomysły i tego co dzieje się z Achają.
UWAGA SPOILER.
Uważam, że spokojnie można by pominąć przekształcenie Achai w kota. Myślę, że zamiast mutowania głównej bohaterki, można by ten wątek z Lasem rozwiązać inaczej. A tak, to pozostało tylko dziwne wrażenie, że główna bohaterka MUSI być bardziej niezwykła, niż była. A i tak miała już wystarczające umiejętności szermiercze. Mam nadzieję, że Autor na tej części zakończył ulepszanie Achai.
KONIEC SPOILERA.
Tom drugi jest naprawdę dobrą kontynuacją poprzedniego i chętnie dowiem się, co wydarzyło się dalej. Książka w sam raz na wakacje, gdy w roztapiając się na leżaku, chcemy czegoś co nas wciągnie bez końca, a jednocześnie będzie się łatwo i przyjemnie czytało.

___________________________________________
Andrzej Ziemiański – (ur. 17 lutego 1960 we Wrocławiu) – polski pisarz science fiction i fantasy, z zawodu architekt. W roku 1983 ukończył Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej. W latach 1984–1985 pracował w Instytucie Architektury i Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej, zaś od 1985 do 2005 w Instytucie Budownictwa Rolniczego Wydziału Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji Akademii Rolniczej we Wrocławiu. Oprócz pisania, prowadzi zajęcia dla studentów z creative writing w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego.
Źródło wikipedia.


Książka została przeczytana w ramach wyzwania:

5 komentarzy:

  1. Witaj :)
    Dodałam recenzję do wyzwania "Czytam Fantastykę".
    Dzięki za podesłanie linku :)
    pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Również czytałam i bardzo mi się spodobała :)
    Trafiłam na bloga przypadkiem, ale będę wpadać częściej bo bardzo mi się tu podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę serię już jakiś czas na liście do przeczytania, ale - jak to często u mnie bywa - zawsze zanim do niej dotrę, pojawia się pod ręką inna, która mnie od niej odciąga :) Tematyka jest świetna, to coś bardzo dla mnie :)

    PS. Nie jestem pewna, czy źle zrozumiałam, czy po prostu w tekście pojawiła się literówka, ale czy tutaj: "(...) jego koniec liczy się nie w setkach lat, a na przełomie przeszłego roku." nie powinno być "przyszłego"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że powinno :) Dziękuję i biegnę poprawić :)

      Usuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.