Wbrew temu co XXI wiek
próbuje nam wmówić, nie mamy dużej kontroli nad swoim życiem.
Możemy się przeciwko temu buntować i krzyczeć, że to nieprawda,
możemy próbować udowodnić, że osiągniemy co tylko chcemy i że
zależy to tylko od nas. O ile tylko od nas zależy, jak wykorzystamy
szansę daną nam od losu, już nie mamy żadnego wpływu na to, czy
taką szansę kiedykolwiek dostaniemy.
Achaja już od pierwszego tomu ma dużego pecha. A wydawać by się mogło, że jako
księżniczka powinna być chroniona i mieć zapewnione jak
najlepsze życie. Gdy już mogło by się wydawać, że w końcu
znalazła swoje miejsce na ziemi, choć nisko w hierarchii i daleko
od królewskich wygód, los znów z niej okrutnie kpi. Choć
zahartowana przez życie, nie jest już naiwną dziewczynką i
wszystko wydaje się być lepsze od lat spędzonych w niewoli, ciężko
nie dziwić się, że Achaja nie pozwoliła się jeszcze tak po
prostu zabić. Bo wojna, i to jeszcze nie jej, nie zapowiada zmian na
lepsze. Daje tylko perspektywę zostania niepełnosprawną byłą
wojskową.
Czasem jest tak ciężko, że nie możesz już nawet płakać. Czasem potrzebujesz kogoś bliskiego. Kto cię zrozumie, kto sam czuje to samo.
Autor po raz kolejny
sprawnie wrzuca nas w wir polityki, której prawdziwą twarz widzą
tylko nieliczni i to w dodatku szpiedzy. Pokazuje wojnę, której
zwykli żołnierze nie rozumieją i która w sumie nawet do końca
nie jest ich wojną. Bo oni nie walczą o swoje ziemie, a o złoto,
którego nigdy na oczy nie zobaczą. O wpływy, z których nigdy nie
skorzystają. Na dnie łańcucha pokarmowego jest Achaja i jej
koleżanki z wojska, które narażają życie za sprawy kraju tak
małego i bez znaczenia, że jego koniec liczy się nie w setkach
lat, a na przełomie przyszłego roku. No może dwóch. Kraju, który
czeka na cud. A czołowy szpieg i konfabulant, częściej nazywany
łajdakiem i skurwysynem, Biafra nie wierzy w cuda. Wierzy za to w
spiski.
Podobnie jak Zaan, który
pomimo coraz bardziej uciążliwej choroby, nie schodzi ze sceny.
Wręcz przeciwnie, coraz bardziej umacnia swoją pozycję. Akcje
taktyczne, które przeprowadza dla przeciwników wydają się być
bez sensu. Ale tylko z pozoru. Bo Zaan nie patrzy tylko na to jak
ustawić wojska by wygrały. On łączy razem politykę i gospodarkę.
I ma zamiar zwyciężyć każde rozdanie.
Wyobraził sobie macki Biura Handlowego Miki sięgające wszędzie, podsłuchujące, mamiące, puszczające dym w oczy polityków. Wyobraził sobie imperium finansowe, które stworzył Zyrion. Tę machinę ładu ostatecznego, którą pałacowy matematyk składał w jedną całość...– Potęga – wyszeptał Zaan, opierając łokcie na parapecie. – Potęga. Moc...
Tom II Achai czyta się
tak samo lekko i przyjemnie jak pierwszy. Postaci są dużo lepiej
zarysowane, choć żałuję, że koleżanki Achai z wojska stanowią
tło (barwne, bo barwne ale ciągle tło) i łatwo mi się myliły. A
żeby napisać jak się wszystkie nazywały, musiałabym szukać ich
w książce. A szkoda, bo to wesoła i naprawdę fajna kompania.
Zarysowana powyżej
fabuła książki, jest dość dużym uproszczeniem. I pomimo że
wszystko rozbija się o politykę i wojnę, książka jest bardzo
przyjemna w odbiorze, a sytuacja przedstawiona tak, że wprost nie
mogłam się doczekać, jak dalej rozwinie się fabuła.
Czy są jakieś minusy?
Chciałabym bardzo napisać, że nie, ale niestety nie mogę tego
zrobić. Książka jest momentami przesadzona, jeżeli chodzi o
niektóre pomysły i tego co dzieje się z Achają.
UWAGA SPOILER.
Uważam, że spokojnie
można by pominąć przekształcenie Achai w kota. Myślę, że
zamiast mutowania głównej bohaterki, można by ten wątek z Lasem
rozwiązać inaczej. A tak, to pozostało tylko dziwne wrażenie, że
główna bohaterka MUSI być bardziej niezwykła, niż była. A i tak
miała już wystarczające umiejętności szermiercze. Mam nadzieję,
że Autor na tej części zakończył ulepszanie Achai.
KONIEC SPOILERA.
Tom drugi jest naprawdę
dobrą kontynuacją poprzedniego i chętnie dowiem się, co wydarzyło
się dalej. Książka w sam raz na wakacje, gdy w roztapiając się
na leżaku, chcemy czegoś co nas wciągnie bez końca, a
jednocześnie będzie się łatwo i przyjemnie czytało.
___________________________________________
Andrzej
Ziemiański – (ur. 17 lutego
1960 we Wrocławiu) – polski pisarz science fiction i fantasy, z
zawodu architekt. W roku 1983 ukończył Wydział Architektury
Politechniki Wrocławskiej. W latach 1984–1985 pracował w
Instytucie Architektury i Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej, zaś
od 1985 do 2005 w Instytucie Budownictwa Rolniczego Wydziału
Inżynierii Kształtowania Środowiska i Geodezji Akademii Rolniczej
we Wrocławiu. Oprócz pisania, prowadzi zajęcia dla studentów z
creative writing w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Źródło
wikipedia.
Książka została przeczytana w ramach wyzwania:
Witaj :)
OdpowiedzUsuńDodałam recenzję do wyzwania "Czytam Fantastykę".
Dzięki za podesłanie linku :)
pozdrawiam serdecznie :)
Również czytałam i bardzo mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńTrafiłam na bloga przypadkiem, ale będę wpadać częściej bo bardzo mi się tu podoba :)
Dziękuję, bardzo mi miło :)
UsuńMam tę serię już jakiś czas na liście do przeczytania, ale - jak to często u mnie bywa - zawsze zanim do niej dotrę, pojawia się pod ręką inna, która mnie od niej odciąga :) Tematyka jest świetna, to coś bardzo dla mnie :)
OdpowiedzUsuńPS. Nie jestem pewna, czy źle zrozumiałam, czy po prostu w tekście pojawiła się literówka, ale czy tutaj: "(...) jego koniec liczy się nie w setkach lat, a na przełomie przeszłego roku." nie powinno być "przyszłego"? :)
Oczywiście, że powinno :) Dziękuję i biegnę poprawić :)
Usuń