Gra rozpoczęta...
Znacie może Sherlocka Holmesa? Ależ
oczywiście, że tak. Nawet jeżeli nigdy nie czytaliście żadnej
książki, nie oglądaliście żadnego filmu o nim, to bez pudła
powiedzie kim jest. Nie zapominając o jego wiernym towarzyszu.
Dom Jedwabny jest
moim pierwszym spotkaniem z Sherlockiem Holmesem na kartach książki.
Wcześniej oglądałam go tylko na ekranie (i tylko pod postacią
Roberta Downey'a Jr). Jest to jednak bardzo przyjemny początek
znajomości.
Całą historię
poznajemy z punktu widzenie doktora Watsona, to on jest jej
narratorem. Pisał tę książkę już po śmierci Holmesa i pozwolił
na jej wydanie dopiero po stu latach, ponieważ sprawa nad którą
pracowali, była dla ówczesnego społeczeństwa zbyt szokująca,
dotykała także zbyt wysoko postawionych ludzi. Myślę, że tyle
wystarczy, by rozbudzić Waszą ciekawość.
Na co trzeba się
przygotować sięgając po tę pozycję? Na pewno na leniwe tempo,
które przyspiesza dopiero w okolicach połowy książki. A także
niezliczoną ilość detali i opisów – poprowadzonych jednak tak
przyjemnie i płynnie, że czytałam je z ogromną przyjemnością.
Co w moim przypadku, jest nie lada wyczynem, bo nienawidzę zbyt
długiego koncentrowania się na wyglądzie i otoczeniu. Bardziej
pociąga mnie akcja i to co siedzi w głowach bohaterów. Autor
zastosował tu bardzo ciekawy chwyt. Miał doskonałe wyczucie, w
którym momencie czytelnik zaczyna być zmęczony powolnym ciągiem
zdarzeń i dokładnymi opisami. I gdy już czułam, że czas książkę
odłożyć, rzucał smaczek, mały przełom w śledztwie, nie
pozwalając mi zamknąć książki nawet na chwilę.
Gdy wyeliminujesz to, co niemożliwe, wtedy to, co pozostanie, choćby było najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą.
Anthony
Horowitz stworzył ciekawą intrygę. Z na pozór małej sprawy,
rozwinął kolejne, wydawało by się, niezwiązane z nią wątki,
które łączą się i splatają w zaskakujące zakończenie.
Przyznam, że spodziewałam się wielu rzeczy, ale nie zgadłam czym
w rzeczywistości jest Dom Jedwabny.
No
i okładka! Ja wiem, że powinna być najmniej istotną rzeczą,
ale... dawno nie widziałam takiego majstersztyku. A najpiękniejsze
w niej jest to, że mówi wszystko o fabule.
Niestety
minusem jest to, że o ile Sherlock i Watson są bardzo fajnie
zarysowani, tak drugoplanowe postacie były troszkę zaniedbane. Niby
każda dokładnie opisana, ale jakaś taka... papierowa i nijaka. Nie
odczuwałam do nich ani sympatii, ani antypatii, niczego. A szkoda,
bo tło książki jest równie ważne, jak jej główny wątek, a
umiejętnie wykorzystane potrafi go fantastycznie uatrakcyjnić.
Książkę
z czystym sumieniem polecam na długie wieczory przy ciepłym kakao
(szczególnie, że wiosny nie widać i może być ich jeszcze wiele).
Pokażcie Holmesowi krople wody, a wydedukuje istnienie Atlantyku. Pokażcie ją mnie, a zacznę szukać kranu. Na tym właśnie polegała różnica między nami.
_________________________________
Anthony
Horowitz – pisarz i
scenarzysta popularnych seriali telewizyjnych, jest mistrzem
budowania napięcia. Za scenariusz do serialu Detektyw
Foyle otrzymał nagrodę
BAFTA (British Academy of Film and Television Arts). Adaptował na
potrzeby telewizji powieści Agathy Christie o Herkulesie Poirot,
zaopatrywał w historie także inne produkcje, jak Morderstwa
w Midsomer czy Wypadek.
Horowitz jest także
autorem m. in. serii Księga
Pięciorga oraz
bestsellerowego cyklu o nastoletnim detektywie Aleksie Riderze.
Uwielbiam tego autora - dzięki jego "Kruczym wrotom" polubiłam fantastykę :) "Dom jedwabny" bardzo przypadł mi do gustu choć na początku miałam mały dylemat - czytać czy nie czytać. Zgadzam się z tym, że niestety wszyscy prócz Sherlocka i Watsona raczej nie przyciągają uwagi, ale generalnie nie uważam tego za jakąś większą wadę. Książkę zdecydowanie warto przeczytać i fajnie mieć na półce :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam. W ogóle dosyć sceptycznie podchodzę do wykorzystywania znanych już historii i postaci przez innych pisarzy. Chociaż widzę, że tutaj się to udało i wyszedł całkiem zgrabny kryminał. Więc może kiedyś sięgnę...ale najpierw postaram się przeczytać wszystkie książki o Sherlocku autorstwa Arthura Conan Doyle'a;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam;)
Świetna recenzja, jednak książka nie jest dla mnie. To nie moje klimaty. :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja i propozycja kubka z gorącą łakocią niesamowicie zachęciła mnie do poznania tej książki (od drugiej połowy) :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło