Lubię Thora, choć w moim prywatnym odczuciu daleko mu do Iron Mana czy X-Menów. Ale nie można mu odmówić fascynującego, wielowymiarowego świata i ciekawych bohaterów (ach, ten Loki!). Podobno kontynuacje nigdy nie są tak dobre jak pierwsze części, więc idąc tym tropem, Thor: Mroczny Świat powinien być filmem ciut gorszym. Ale nie jest, a nawet powiem, że jest zdecydowanie lepszy od części pierwszej.
Fabuła drugiej części
jest zdecydowanie bardziej żywiołowa, niejednoznaczna i
zabawniejsza. Cięty język Lokiego, w którego Tom Hiddleston
jak zawsze włożył całą swą brytyjskość, jest jeszcze
mocniejszy niż we wcześniejszej części, czy nawet Avengersach. A
że ja kocham Brytyjczyków miłością platoniczną i zaślepioną,
a jak słyszę ich akcent to... no nie ma lepszego. I mówcie co
chcecie.
Do tego Natalie
Portman, grająca Jane Foster, która była pierwszą aktorką
jaką się zafascynowałam za dzieciaka. Uwielbiam oglądać ją na
ekranie i choć w Thorze nie mogła pokazać całego swojego talentu
aktorskiego, to nadal przyjemnie się na nią patrzyło. Dodając do
niej Kat Dennings (grająca
Darcy Lewis), którą kocham bezwarunkowo za Dwie spłukane
dziewczyny, trudno się rozczarować. A jako wisienka na torcie,
Anthony Hopkins, grający ojca wszechświata, Odyna. Chyba nie muszę
nikogo przekonywać, że był zniewalający. Ale on zawsze taki jest.
Jedynym aktorem jakim się zachwycać nie będę jest Chris Hemsworth (jako Thor), bo we wszystkich filmach jakich go widziałam, nigdy nie zrobił na mnie wrażenia. Jednak ma szansę, bo mam zamiar zobaczyć Wyścig i mam nadzieję panie Chris, że rozłożysz mnie na łopatki. Ale to innym razem.
Jedynym aktorem jakim się zachwycać nie będę jest Chris Hemsworth (jako Thor), bo we wszystkich filmach jakich go widziałam, nigdy nie zrobił na mnie wrażenia. Jednak ma szansę, bo mam zamiar zobaczyć Wyścig i mam nadzieję panie Chris, że rozłożysz mnie na łopatki. Ale to innym razem.
A
o co chodzi? Thor i jego wojownicy są w trakcie zaprowadzania
porządku w kosmosie po ostatnich wydarzeniach. Jednak na horyzoncie
pojawia się Malekitha, który pragnie zemsty za całe zło
wyrządzone jego rasie. Akcja dzieje się po wydarzeniach z filmu
Avengers, do którego są świetne nawiązania.
Jeżeli
lubicie filmy Marvela, to mogę Was zapewnić, że będziecie się
dobrze bawić. Tradycyjnie jest dużo akcji i ironicznego humoru.
Jednak zawsze muszą być jakieś minusy. Tłumaczenie było... no cóż, powiedzmy, że pozostawiło wiele to życzenia. Wystarczy powiedzieć, że "Anyone else?" zostało przetłumaczone na "Zatkało kakao?" Wiele jestem w stanie wybaczyć napisom, robionym przez fanów, ale kto dopuścił do czegoś takiego w kinie?
A
i nie bądźcie takimi naiwniakami jak ja. Po napisach są DWIE
sceny, a nie jedna. Jedna jest zaraz po przedstawieniu głównych
aktorów – zapowiada przyszłe wydarzenia, a druga gdy przeleci
reszta napisów – ta jest humorystyczna. Więc nie zróbcie tego co
ja i nie wyjdźcie z kina po pierwszej z nich.
Też stawiam ponad wszystko Ironmana, bo X-menów akurat nie lubię, ale Thor 2 jest zdecydowanie lepszy od jedynki, chyba nawet porównywanie obu części jest krzywdzące dla tej drugiej, bo zarówno pomysł, wykonanie jak i aktorzy wykonali fantastyczną robotę. Kat Dennings jest świetna, choć 2 broke girls akurat nie lubię, to ta aktorka ma taką typową bezczelność i cynizm, które zawsze uchodzą jej na sucho i potrafi to świetnie pokazać.
OdpowiedzUsuńPs. A ja dzięki mojemu mężowi (fan Marvela) zostałam do samego końca na filmie i widziałam obie sceny po napisach:)
aaa jeszcze zapomniałabym o napisach, zastanawiam sie jakim trzeba być idiotą (bo tego inaczej się nie da określić), żeby Anyone else przetłumaczyć jako 'zatkało kakao'? ani to śmieszne, ani sensowne, raczej żałosne i tyle w tym temacie.
UsuńNie będę się wypowiadać na temat tego filmu, bo akurat "Thora..." nie widziałam. Ale byłam ostatnio w kinie na "Wyścigu" i muszę powiedzieć, że Chris spisał się całkiem dobrze. Mimo wszystko Daniel Bruhl jako Niki Lauda był zdecydowanie lepszy. A ogólnie film jest bardzo dobry, polecam;)
OdpowiedzUsuńFilm wypada całkiem przyzwoicie jako czysta rozrywka. Dużo lepiej niż pierwsza odsłona, jednak mimo zabawnego humoru do Avengersów mu daleko. Aktorsko także leży prawie na całej linii. A co do Natalie Portman to gdyby jej nie było w tym filmie nikt by nie zauważył, a Eter jak to zauważył jeden z bloggerów mógł zostać zamknięty choćby w puszcze z piwem ;) Ogólnie jednak film mi się podobał i czas spędzony w kinie nie uważam za stracony. Zgodzę się także z moją poprzedniczką w kwestii "zatkało kakao" - żałosne.
OdpowiedzUsuńJa się Natalie Portman zawsze strasznie "jaram" (zresztą tak samo jak Emmą Watson i Jennifer Lawrence), więc nawet jakby się pojawiła tam na 3 sekundy jako sprzątaczka włości Odyna, i tak napisałabym o niej w recenzji :D
UsuńJa powiem jedno:
OdpowiedzUsuńTA DA!
To są zdecydowanie nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńOj, a masz tyle ksiażek fantasy w zakładce, że chcesz przeczytać :D
UsuńSzczerze... jestem wielką fanką filmów Marvela, ale historię Thora zglebili jak się dało :/ Nawiasem mówiąc, tytułowy bohater tak mało do mnie przemawia, że trzymałam kciuki za Lokiego.
OdpowiedzUsuń