Źródło grafiki |
Zawsze gdy biorę książkę
do ręki, zastanawiam się, jak powinna się zakończyć. Zawsze jak
sama coś piszę, zastanawiam się jakie zakończenie będzie
najlepsze. Odpowiedź jest banalna: zakończenie powinno być
prawdziwe. Dlatego, choć lubię i cenię, nigdy na pierwszym miejscu
nie postawię Władcy Pierścieni, bo nie wierzę, że tak szczęśliwy
finał jest możliwy. W zakończenie trylogii Igrzysk Śmierci wierzę
głęboko. Pomimo że, wbrew pozorom, skończyła się dobrze. Ale jest
to dobre zakończenie, z gorzkim smakiem w ustach i łzami płynącymi
na policzkach. Zakończenie, w którym trzeba wziąć
odpowiedzialność za swoje decyzje. I próbować z tym żyć.
Trzecia część jest
zupełnie inna od pozostałych. Bardziej psychologiczna, akcja
zdecydowanie zwalnia, pozwala wziąć oddech przed nieuniknioną
wojną. Katniss zamiast prawdziwą przywódczynią rebelii, staje się
jej twarzą, która tak naprawdę ma tylko ładnie wyglądać. Oprócz tego
przygniatają ją przeżycia z areny, śmierć na którą musiała
patrzeć oraz świadomość, że to przecież nie koniec, a początek.
– Nie ma znaczenia, jak człowiek się czuje – dobrze czy źle – po prostu trzeba zabijać, bo na arenie ma się tylko jedno jedno życzenie i trzeba za nie słono zapłacić.– Życiem – dopowiada Caesar.– Och, skąd, to kosztuje znacznie więcej niż życie. Mordowanie niewinnych ludzi? Żeby to zrobić, trzeba poświęcić wszystko, czym się jest.
Uwielbiam książki,
gdzie można się wgryźć w psychikę bohatera, więc dla mnie ta
część była swoistą wisienką na torcie. Autorka spisała się
wyśmienicie, pokazując wewnętrzną walkę Katniss z jej prywatnymi
potworami, wymieszaną z nienawiścią do panującego systemu. Ale
czy walka o wolność usprawiedliwia wszystko? Czy możemy posunąć
się nawet do najgorszych rzeczy, byleby wyswobodzić się łap
tyranii? Suzanne Collins odpowiada na te pytania, ale nie wprost.
Dostajemy odpowiedź nakreśloną kolejnymi wydarzeniami. Czujemy się
wykorzystani razem z Katniss, z jednej strony nienawidzimy Kapitolu
za wszystkie jego występki, z drugiej strony widzimy jak rebelianci
przejmują kapitolskie zasady walki. A my razem z Katniss staramy się
jakoś poradzić, zmierzyć ze światem i ciągle pozostać sobą.
Musimy pogodzić się ze świadomością, że nie ma po prostu dobra
i zła. Nie istnieje wielka czerwona linia, która jasno by je
rozdzielała. Czasem, by dobro wygrało, trzeba korzystać ze
strategii zła.
– I tak oto, przyjaciele, umiera rewolucja.
Jedynym wątkiem jaki mi
zgrzytał był trójkąt miłosny w postaci Peety – Katniss –
Gale'a. O ile wcześniej nie był tak uciążliwy, Gale w końcu ciągle
przebywał poza zasięgiem, tak w tej części w pewnym momencie
zaczyna być to nudne. Miałam ochotę potrząsnąć Kotną i
wykrzyczeć jej, że chyba wie, co czuje do którego: siostrzaną
miłość, czy coś więcej. Niezmiernie bałam się, jak Autorka
rozwiąże ten problem – drżałam, że nie ma na niego pomysłu,
albo co gorsza finał będzie pretensjonalny. Ale tak się
nie stało, Collins po raz kolejny pokazała, że zna ludzką naturę.
I wielkie brawa jej za to.
Czytałam kilka recenzji
Kosogłosa i większość z nich oceniała go słabiej od
poprzednich części. Ja uważam, że był zdecydowanie najlepszy.
Śmiałam się i płakałam z bezsilności. Gdy skończyłam czytać,
nie mogłam się otrząsnąć, a pewnego rodzaju żal i smutek trzyma
mnie do tej pory, gdy patrzę na niebieską okładkę Kossogłosa,
która tak bardzo odróżnia się
od pozostałych, dużo mroczniejszych. Ale niech Was to nie zwiedzie.
Ta część jest zdecydowanie bardziej mroczna i brutalna. Jest
prawdziwa.
Oczekuję zapowiedzi, że życie będzie toczyć się dalej, bez względu na to, jak poważne poniesiemy straty.
_________________________________
Suzanne Collins – ur. 1962 roku. Swoją pisarską karierę rozpoczęła w 1991 roku jako twórczyni telewizyjnych programów dla dzieci.
Zanim stworzyła bestsellerową powieść "Igrzyska śmierci" będącą pierwszą częścią trylogii o mieszkańcach futurystycznego państwa Panem, napisała kilka bajek i opowiadań, a w końcu zasłynęła pięcioczęściowym cyklem kronik o podziemnym świecie i Gregorze - chłopcu, który odkrywa nieznane nikomu obszary.
I ta seria, i "Igrzyska śmierci" przez wiele tygodni utrzymywała się na liście bestsellerów "The New York Times", zyskując fantastyczne recenzje zarówno krytyków, jak i czytelników.
Suzanne Collins mieszka w Connecticut z rodziną i trzema dzikimi kotami.
W maju 2010 roku magazyn TIME zaliczył ją do setki najbardziej wpływowych ludzi świata.
Opis polskiego wydawcy.
Książka została przeczytana w ramach wyzwania: czytam fantastykę.
Skończyłam właśnie pierwszą część Kosogłosa i nie mogłam się od niej oderwać, dopiero w środku nocy musiałam się wstrzymać. Dobrze, że nie tylko mnie drażni ten trójkąt. Dzięki za recenzję, bo jeszcze bardziej mnie korci, żeby otulić się w kołdrę i czytać. Pewnie znowu dzisiaj zamknę oczy przed świtem, ale to lubię :)
OdpowiedzUsuńCzytanie uzależnia :)
I to bardzo :)
Usuńok, dodałam recenzję do listy styczniowej :)
OdpowiedzUsuńps. prosiłabym Cię o zapoznanie się z aktualizacją dotyczącą wyzwania :) link bezpośredni http://magicznyswiatksiazek.blogspot.com/2013/01/czytam-fantastyke-aktualizacja-wyzwania.html
chodzi mi o kwestię komentarzy :)
z góry dzięki :)
Nie jestem zwolennikiem s-f i mimo, że o "Igrzyskach Śmierci" słyszałem wiele pochlebnych recenzji, po obejrzeniu filmu utwierdziłem się w przekonaniu, że to chyba nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńMimo to recenzja ciekawa i zachęcająca. Kto wie, może kiedyś. Pozdrawiam.
Tej trylogii daleko do twardej s-f, opisów maszyn itp, a niestety z reguły w tym gatunku trafia się na coś takiego. Myślę, że pewnie znawcy gatunków, mogli by nawet nie podpiąć tego pod s-f, tylko pod jakiś odłam fantastyki, ale jest ich tyle, że sama się jeszcze w tym do końca nie orientuję, dlatego przypisałam tak a nie inaczej.
UsuńChoć planuję kiedyś nadrobić tę wiedzę.
A do przeczytania zachęcam - albo chociaż próby, a nuż, widelec Ci się spodoba :)
W odpowiedzi na Twój dzisiejszy komentarz u mnie :)
OdpowiedzUsuńOwszem, masz rację, nie chcesz wiedzieć, ile nakładów czasowych potrzeba, aby ogarnąć wyzwanie :) Co rusz dochodzą nowe komentarze z linkami, albo zgłoszenia, albo ktoś coś poprawia itp itd i znów pisze ;] Muszę regularnie przeglądać komentarze, a i tak się zdarza, że coś mi umknie. Cóż, wszak jestem tylko człowiekiem :) Ale się staram! :))
Pozdrawiam!
Mam ogromną chęć na tę serię! Muszę w końcu sięgnąć po "Igrzyska śmierci", bo moja ciekawość mnie dobije ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Uwielbiam całą trylogię *.* Również nie miałam odczucia, że "Kosogłos" był gorszy od pozostałych dwóch części. Mnie wszystkie zachwyciły :) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuń