poniedziałek, 22 października 2012

Buszujący w zbożu – D. J. Salinger

Źródło zdjęcia
Na Buszującego w zbożu ochotę miałam od bardzo dawna. Po pierwsze zastanawiałam się, co takiego jest w tej książce, że prawie każdy zna jej tytuł (nie wiem jak teraz, ale ja nie miałam tej książki w pozycji lektur szkolnych). A po drugie... no cóż, wręcz chorobliwie chciałam poznać powód, dlaczego tę książkę upodobali sobie mordercy.
Tak, jeżeli ktoś jeszcze nie wie, to Buszującego miał przy sobie Mark David Chapman, zabójca Johna Lennona. A niedoszły zamachowiec Ronalda Reagana, John Hinckley Jr, miał na jej punkcie prawdziwą obsesję. Chciał nawet nazywać się tak, jak główny bohater książki, Holden Caulfield.
Nie chcę wcale wmawiać w ciebie, że tylko kulturalni i wykształceni ludzie zdolni są dać światu coś wartościowego. Tak nie jest.
Oczekiwania miałam ogromne. Przygotowałam się na niesamowitą przygodę, fantastyczną analizę psychologiczną, może nawet trochę na jakieś psychodeliczne klimaty. A dostałam... książkę nad którą męczyłam się jak nigdy wcześniej. Ale czytałam uparcie. Bo przecież, może stanie się jakiś cud? Przecież nie raz i nie dwa, kiepska na początku lektura, nagle się rozpędzała i dostarczała niesamowitej rozrywki, prawda?
W tym przypadku, nieprawda. Czegoś takiego jak akcja tutaj nie doświadczymy. Są przemyślenia, rozmowy, które niestety do niczego nie prowadzą. Nie wiem, może przeczytałam tę książkę w złym momencie. Buszujący jest bowiem dla mnie symbolem buntowania się przeciw wszystkiemu i wszystkim, gdy każdego uważamy za idiotę i twierdzimy, że nikt nas nie rozumie. Może, gdybym przeczytała ją jakieś siedem lat temu, to odnalazłabym w niej coś ciekawego? Ale obecnie, gdy okres młodzieńczego buntu mam już dawno za sobą, cóż wynudziłam się niemiłosiernie.
Ps. Choć w sumie są i dobre strony: zadatków na psychopatycznego mordercę raczej nie mam ;)

3 komentarze:

  1. Obchodzę tą pozycję za każdym razem szerokim kołem. Przez to że każdy ją zna. Przez tak wiele pozytywnych recenzji. Jakoś nie mogę się przemóc żeby skonfrontować tych opinii z własnym zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, moja najbliższa lektura. Muszę zacząć czytać i to jak najszybciej, chociaż przyznam, że specjalnie mnie do niej nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Bloodpoison coś czuję, że nie ułatwiłam Ci zadania ;) Ale może Tobie się spodoba :) W każdym razie, jak coś to daj znać :)

    OdpowiedzUsuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.