niedziela, 16 września 2012

Alibi na szczęście – Anna Ficner–Ogonowska

Zdjęcie autorstwa Klaudii
Do przeczytanie tej książki najpierw została zachęcona moja mama, przez swoje koleżanki. A ja widząc, że moja kochana rodzicielka nie może się od niej oderwać i nie może przestać o niej mówić, sama postanowiłam po nią sięgnąć. I wiecie co? Nie żałuję ani trochę. Alibi na szczęście jest debiutem, choć powinnam raczej napisać Debiutem. I życzyć takiego Debiutu każdemu.

Główną bohaterką książki jest Hania Lerska. Przeżyła ona tragedię, za jednym zamachem straciła rodziców i ukochanego. Poznajemy ją rok po tych wydarzeniach, gdy swoje życie poświęciła pracy nauczycielki i stara się jakoś funkcjonować. Ale czy można żyć normalnie po czymś takim? I gdy Hani wydaje się, że nigdy nie wróci do normalności, że zawsze będzie żyła tworząc wokół siebie iluzję normalnego życia, na jej drodze staje ON. Mężczyzna, który nie był przez nią brany pod uwagę.
Brzmi sztampowo? Owszem. Ale takie nie jest. Nie znajdziemy tam wymyślonych z sufitu przeszkód, które stają pomiędzy zakochanymi. Są zwykłe ludzkie lęki. Czy nie za wcześnie? Czy w ogóle można mieć jeszcze prawo do szczęścia? Dostajemy historię, która może się przydarzyć każdemu z nas. Każdego z nas może dotknąć straszne przeżycie, strata kogoś bliskiego, wypadek, choroba. I na drodze każdego z nas może stanąć ktoś, kto będzie gotowy przeżyć z nami to wszystko.
Ja już nie mam siły na nieszczęście, dlatego tak bardzo boję się szczęścia. Czuję w sobie, gdzieś głęboko, że żeby było dobrze, muszę go unikać...
Co mnie w tej książce urzekło? Jak już wcześniej wspominałam, nie ma żadnych wymyślonych z kosmosu przeszkód. Wszystko jest dokładnie przemyślane i logicznie wytłumaczone, nawet to, dlaczego Hania pomimo niskiej nauczycielskiej płacy, mieszka w dużym domu i może sobie pozwolić na jego utrzymanie. Bardzo podobał mi się zabieg, który zastosowała tutaj Autorka. Nie wiemy wszystkiego od razu, znamy ogólne fakty, ale całą resztę odkrywamy bardzo powoli. Podpowiedzi wrzucane są jakby od niechcenia w rozmowie, lub przemyśleniach głównej bohaterki, żeby na samym końcu, na ostatnich pięćdziesięciu stronach wyjaśnić wszystko prosto z mostu. I mogę Wam zagwarantować: nie domyślicie się zakończenia. Muszę także zwrócić uwagę na przepiękny styl Autorki. Jest staranny, obrazowy i miły w odbiorze. A bohaterowie są zarysowani bardzo wyraziście, każdy z nich jest inny, ma swoje własne nawyki, powiedzonka.
Przyznam szczerze, mnie ta książka rozwalała za każdym razem. Płakałam i śmiałam się, a czasem robiłam obydwie rzeczy równocześnie. Rozumiałam doskonale co czuje Hania, czułam jakby Autorka znała moje myśli, uczucia. Czasem czytałam rzeczy, których ja sama jeszcze bałam się pomyśleć. Ta książka jest prawdziwa. Czasem do bólu.
Polecam Wam ją z całego serca, a szczególnie tym, którzy borykają się ze stratą. Ta historia nie daje odpowiedzi jak dalej żyć, ale daje swego rodzaju obietnicę, że po ciężkich czasach mogą jeszcze przyjść piękne chwile. I my mamy prawo z nich korzystać bez wyrzutów sumienia.


Recenzja napisana w ramach projektu:


Ps. Jak się Wam podoba nowy szablon? :)

6 komentarzy:

  1. Książka trochę nie w moim klimacie, ale nie mogłam się powstrzymać i muszę skomentować szablon. ŚWIETNY, robi wrażenie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tą książkę na oku już od pewnego czasu. Śliczna okładka i zachęcający opis robią swoje. Na pewno ją przeczytam.

    Szablom od razu wpadł mi w oko. Jak dla mnie bomba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że szablon się Wam podoba ;) Spędziłam cztery dni, żeby w końcu znaleźć odpowiedni :)

    @barwinko zapewniam, że żałować nie będziesz :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja przeczytałam w wakacje, a wczoraj nabyłam kolejną część, która niedawno wyszła do sprzedaży ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie polecenia, które idą pocztą pantoflową, cieszę się, że to kolejna pozytywna recenzja tej książki. Mam nadzieję, że i mnie nie zawiedzie i że jak najwięcej osób sięgnie po Debiut rodzimej autorki :)

    Nie widziałam wcześniejszego szablonu (jestem tu pierwszy raz), ale ten mi się podoba, pomimo ciemnych kolorów jest fajnie przełamany chociażby przez różowy :) Dodaję do obserwowanych i ciepło pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli mogę mieć uwagę to wyłącz weryfikację obrazkową przy dodawaniu komentarzy, to zniechęca do komentowania recenzji.

    OdpowiedzUsuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.