niedziela, 12 sierpnia 2012

Wampir z M-3 – Andrzej Pilipiuk

Grafika autorstwa 89g
Od powstania popularnej sagi pt Zmierzch moje nastawianie do wampirzej literatury jest zdecydowanie wrogie. Nie zmienia tego nawet fakt,  że w niedalekiej przyszłości mam zamiar sięgnąć po cykl Dom Nocy. Współczesna literatura krzywdzi wampiry i nie pozwala mi się do nich przekonać. Zaraz, powiecie, przecież właśnie recenzujesz książkę im poświęconą. I nie mylicie się. Mam chyba zapędy na masochistkę.
Ale może od początku. Wstyd się przyznać, lecz książek Andrzeja Pilipiuka nigdy nie czytałam. Nie przypominam sobie także, żebym kiedyś przeczytała jakieś jego opowiadanie, choć w tym miejscu zarzekać się nie będę. Jako zagorzała fanka fantastyki pochyliłam w końcu głowę w geście pokory i udałam się do najbliższej biblioteki. Macie coś Pilipiuka? – zapytałam spodziewając się którejś z części Jakuba Wędrowycza. Zamiast tego do rąk dostałam książkę o wampirach z zachęcająco wyglądającą okładką oraz fantastycznym opisem z tyłu książki:
Wyklęty powstań ludu ziemi, powstańcie, których dręczy głód…
A więc twierdzicie, Obywatelu, że wampiry istnieją? Niby kraj socjalistyczny, ateizm w modzie, a tu taka wtopa. I jak tu się krzyżem odwijać? Jak wodą, tfu, święconą chlapać? A czosnek, tylko granulowany i z importu z bratniej Czechosłowacji!
Myśl nowa blaski promiennymi, dziś wiedzie nas na bój, na trud.
Być wampirem w PRL to nie przelewki. W społeczeństwie bezklasowym trudno tytułować się hrabią. Płaszcz i smoking nosi albo kelner albo iluzjonista, a krew obywateli Rzeczpospolitej Ludowej ma posmak deficytu i reglamentacji.
Przeszłości  ślad dłoń nasza zmiata, przed ciosem niechaj tyran drży…
Ale my wampiry z RL, mamy swoją godność! Nie wysysamy biednych sarenek i króliczków. Nie nazywamy tego WEGETARIANIZMEM! Może nie pamiętamy już o wampirzych mocach, ale mamy spryt narodowy! Pozyskamy dewizy, przekroczymy plan, a potem z dumą oznajmimy  że:
To wszystko każe nam powiedzieć mocno. I stanowczo. BURŻUAZYJNYM SKRYTOPIJCOM MÓWIMY NIE!
Czy ktoś się jeszcze zastanawia dlaczego zdecydowałam się to przeczytać?
Główną bohaterką książki jest osiemnastoletnia Gosia, która popełnia samobójstwo i budzi się w krypcie jako wampirzyca. Jako niedoświadczony wampir, szybko ląduje pod opieką Wiecznego Robola Marka, Igora, Profesora oraz zakochuje się w uroczym wilkołaku Gregu. Brzmi nudno i sztampowo? Oczywiście. Jednak autor tworząc ten świat ciągle uśmiecha się do czytelnika i porozumiewawczo puszcza oko. Chce razem z nami pośmiać się ze współczesnych wybitnych wampirzych lektur.
Całość podzielona jest na dziewięć opowiadać, które co prawda przeplatają się w jakiś sposób ze sobą, ale myślę, że spokojnie można by je czytać jako całkowicie odrębne teksty (choć zdecydowanie trzeba by jednak zacząć od Przebudzenia, gdzie cała bajka się zaczyna).
Styl Pilipiuka jest lekki i przyjemny, choć przyzwyczajona do trochę bardziej wymagających fabuł, miałam na początku wrażenie, że wzięłam bajkę dla dziesięciolatków. Jednak wraz z kolejnymi przeczytanymi kartkami uczycie to szybko minęło. Nie jest to książka wybitna, ale wydaje mi się, że autor wcale nie chciał by była. Zadaniem tej książki jest zabawa, a jej lekkość sprawia, że staje się fantastycznym oderwaniem od rzeczywistości w wolne wieczory. 

− Edwardem się nie przejmuj, przecież to idiota – prychnął hrabia. –Chłopak ma tak na oko z osiemnaście lat –zwrócił się do Gosi. –Wymoczek z włoskami na żelu. Wygląda jak przedmiot westchnień głupich amerykańskich dziewuch z prowincji. Ale wygląd to nie wszystko. Liczy się to, co w głowie. A on ma tam kompletne siano. Od tysiąc dziewięćset osiemnastego bez przerwy chodzi do szkoły. To do jednej, to do drugiej. Zdawał maturę już kilkadziesiąt razy, i co?
− Nie rozumiem? –Zatrzepotała rzęsami.
− I nigdy nie zdał! W ogóle nie zaczął studiować! Przygłup.

1 komentarz:

  1. Po swoim pierwszym, niedawnym, spotkaniu z Pilipiukiem, ze wstrętem reaguję na jakąkolwiek informację dotyczącą jego twórczości. Jedna książka to za mało, aby wyrobić sobie o kimś zdanie, ale w przypadku tego autora, raczej w najbliższym czasie nie sięgnę po jego książkę.
    Zacząłem od Jakuba Wędrowycza i mocno się na tym przejechałem, nie mogąc nawet dotrwać do końca. Więc po "wampira..." nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.