Na początek pytanie: kto zna Terry'ego Pratchetta? Tak myślałam, większość z Was. A kto
czytał tę książkę? Praktycznie nikt. I nic w tym dziwnego. Nie
jest to kolejna część Świata Dysku. Jest to książka całkowicie
poświęcona... kotom.
Z typowym dla Pratchetta humorem. Już sam opis jest dla niego charakterystyczny:
Z typowym dla Pratchetta humorem. Już sam opis jest dla niego charakterystyczny:
Prawdziwy Kot... Prawdziwe koty nigdy nie jedzą z miseczek (a przynajmniej nie z takich, które są oznaczone DLA KOTA). Prawdziwe koty nigdy nie noszą obroży przeciw pchłom... ani nie pojawiają się na kartkach urodzinowych... ani nie gonią niczego, co ma w środku dzwoneczek. Prawdziwe koty jedzą tarty. I podroby. I masło. I wszystko inne, co zostanie na stole. Potrafią usłyszeć otwierające się drzwi lodówki dwa pomieszczenia dalej. Prawdziwe koty nie potrzebują imion. Ale często są imionami nazywane. „Aarghwynochastądtydraniu” świetnie się nadaje.
Przyznaje, że sama
też nie odkryłabym tej książki. Zostałam nią obdarowana i
zaintrygowana szybko zasiadłam do lektury.
Pierwsze
co rzuca się w oczy, to jej grubość, a raczej nie
grubość. Liczy ona bowiem
zaledwie 116 stron. Drugą rzeczą są zabawne ilustracje. Jakby je
stamtąd usunąć, myślę, że objętość książki zmniejszyła by
się gwałtownie. Jest idealna na jeden wolny wieczór.
Ale dlaczego Terry
zdecydował się na taką tematykę? Jak sami się już z pewnością
domyśliliście, posiada on
kota. Ale nie dlatego, że lubi koty. Wręcz przeciwnie. Powód był prosty. Gdy masz kota, inne zwierzaki tego gatunku nie przychodzą do ciebie. A ponieważ jego ogródek był terenem pięciu innych bezpańskich kotów, stwierdził, że od pięciu lepszy jest jeden. I to tyle osobistego kociego wprowadzenia. Bo kot jest nieważny. Ważny jest Kot Prawdziwy.
kota. Ale nie dlatego, że lubi koty. Wręcz przeciwnie. Powód był prosty. Gdy masz kota, inne zwierzaki tego gatunku nie przychodzą do ciebie. A ponieważ jego ogródek był terenem pięciu innych bezpańskich kotów, stwierdził, że od pięciu lepszy jest jeden. I to tyle osobistego kociego wprowadzenia. Bo kot jest nieważny. Ważny jest Kot Prawdziwy.
I tak dowiadujemy
się, że by nabyć kota wystarczy kupić dom. Kot z pewnością już
tam będzie. Dalsza lektura uczy nas, jak odróżnić Kota
Prawdziwego od niePrawdziwego.
Właściwie pojawienie się w reklamie nie czyni jeszcze kota niePrawdziwym. (…) Natomiast ważne jest jego zachowanie.Na przykład: jeśli postawimy niePrawdziwego kota przed rzędem misek z kocią karmą, posłusznie wybierze tę, którą wyprodukował sponsor, nawet jeśli pozostałe nie są podlane olejem samochodowym. Prawdziwy kot za to skieruje się do tej najdroższej, wyrzuci ją na podłogę studia, zje z wyraźną przyjemnością, skosztuje niektórych innych, zaplącze się w nogi kamerzyście, a potem utknie za podium prezentera wiadomości. Tam zwymiotuje. A potem, gdy jego właściciele kupią już kilka dużych puszek tej nieszczęsnej karmy, odmówi tknięcia jej po raz drugi.
Książka napisana jest lekko i sprawnie. Autor nigdzie nie
przynudza, rozdziały podzielił na króciutkie podrozdziały, dzięki
czemu nic się nie rozwleka. Ma być krótko, zabawnie i na temat. I
tak właśnie jest.
Oczywiście, jeżeli ktoś nie lubi stylu Terry'ego Pratchetta, ta
książka z pewnością go nie przekona. Dla jego fanów będzie
miłym zaskoczeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.