Drogi Przyjacielu!
Piszę do Ciebie, bo ona mówiła, że umiesz słuchać i starasz się zrozumieć, i nie śpisz, z kim popadnie na imprezach, mimo że byś mógł. Proszę Cię, żebyś nie próbował się domyślać kim ona jest, bo wtedy mógłbyś się domyślić, kim ja jestem, a nie chcę, żebyś wiedział. Zmieniam imiona wszystkich ludzi, bo nie chcę żebyś mnie znalazł. Z tego samego powodu nie podaję adresu zwrotnego. Ale nie mam złych intencji. Serio. (...)
Twój Charlie
Drogi Przyjacielu!
Zrobiłam ostatnio coś, za zaskoczyło nawet mnie. Kupiłam książkę
inną, niż mam w zwyczaju. Książkę autora, którego nie znam.
Krótką, bo liczącą zaledwie dwieście osiemnaście stron. Z
okładką, która wydaje mi się najgorszą na świecie, bo pierwsze
co zauważamy, to infantylny tekst. Ale wiesz co Ci powiem? Prawdziwe
jest przysłowie, że okładka książki nie zdobi.
Całość utrzymana jest w formie listów piętnastoletniego
Charliego do nieznanego nam Przyjaciela. Charlie zaczyna je wysyłać,
bo pragnie się komuś wygadać, opowiedzieć o wszystkim co go
spotyka, a nie może tego uczynić nawet z najlepszymi przyjaciółmi.
Wybiera formę listów, nie pamiętnika, bo dzięki temu ma poczucie
interakcji. Przeświadczenie, że ktoś gdzieś chętnie wysłucha
tego, co ma do powiedzenia. Kolejnym powodem jest strach przed
pierwszymi dniami szkoły średniej.
Na początku, przez pierwsze dwa listy, średnio podobał mi się
styl autora. Miałam wrażenie, że wszystko napisane jest
chaotycznie. Ale gdy tylko, po tych kilku stronach, wczułam się w
fabułę, całkowicie przestało mi to przeszkadzać. W końcu mają
to być listy od nastolatka, a nie wykształconego literata.
Charlie nie wyróżnia się szczególnie na tle innych nastolatków.
Ot, zwykły chłopak, pochodzący ze zwykłej amerykańskiej rodziny,
mający zwykłych znajomych. Więc co w tej książce jest takiego
wciągającego? Myślę, że właśnie to. Przyjemnie było wrócić
myślami do czasu, gdy samemu miało się piętnaście lat.
Przypomnieć sobie nastoletnie rozterki, miłostki. Wahania
nastrojów, od euforii po stany depresyjne. Charlie przeżywa to
wszystko z typowym dla tego okresu przeświadczeniem, że jest się w
centrum świata, zna się już życie i świadomie się nim kieruje.
Opisuje swoje pierwsze zauroczenia, imprezy, papierosy, narkotyki.
Nagłe zmiany nastrojów są u niego tak gwałtowne, że zaczyna
uczęszczać do psychiatry. Doktor nie jest zainteresowany tym, co
dzieje się u Charliego teraz, ciągle bada jego dzieciństwo, co
trochę drażni głównego bohatera. Nie może bowiem pojąć celu, w
jakim lekarz zagląda do jego przeszłości.
To, co bardzo spodobało mi się w tej książce, to zmieniający się styl autora. Z każdym listem pisze lepiej, bardziej wyraziście. Ma się wrażenie, że Charlie na naszych oczach się zmienia i uczy opisywać swoje emocje. Nie wiem, czy jest to zabieg celowy, czy to autor z czasem zaczął czuć się pewniej w tej formie. Ja uznaję to za świadome działanie autora. Tym bardziej, że nauczyciel języka angielskiego zauważywszy, że Charlie przejawia talenty literackie i pociąg do książek, zadaje mu dodatkowe prace domowe.
To, co bardzo spodobało mi się w tej książce, to zmieniający się styl autora. Z każdym listem pisze lepiej, bardziej wyraziście. Ma się wrażenie, że Charlie na naszych oczach się zmienia i uczy opisywać swoje emocje. Nie wiem, czy jest to zabieg celowy, czy to autor z czasem zaczął czuć się pewniej w tej formie. Ja uznaję to za świadome działanie autora. Tym bardziej, że nauczyciel języka angielskiego zauważywszy, że Charlie przejawia talenty literackie i pociąg do książek, zadaje mu dodatkowe prace domowe.
Niestety książka ma też, przynajmniej dla mnie, minus. Charlie
jest dość... płaczliwym chłopcem. Do wszystkiego podchodzi bardzo
emocjonalnie. I zgodzę się z tym, że każdy nastolatek tak ma i
nie jeden chłopak w tym wieku przelał pewnie masę łez, choć w
życiu się do tego nie przyzna. Jednak wybuchy płaczu w miejscu
publicznym, wydawały mi się trochę nie na miejscu. I choć w końcu
dowiadujemy się, dlaczego Charlie tak emocjonalnie do wszystkiego
podchodził, nie zmieniło to faktu, że jego nagłe wybuchy płaczu
były dla mnie irytujące.
Książkę czyta się szybko, za szybko powiedziałabym. Przy tak
krótkich lekturach, rzadko się zdarza, bym zżyła się z
bohaterami i myślała o nich po zakończeniu książki. Jednak tym
razem było zupełnie inaczej. Z ogromnym żalem przeczytałam
ostatni list Charliego. Jest to jedna z tych historii, do których z
przyjemnością wracamy.
Drogi Przyjacielu, muszę już kończyć. Na koniec chciałam się
tylko podzielić z Tobą pewnym odczuciem. Pomimo że akcja książki
działa się na przełomie lat 91-92 w Ameryce, to myślę, że każdy
z nas był/jest/będzie takim Charliem. Z podobnymi problemami i
przemyśleniami. Niezależnie od kraju, w którym się urodził.
Twoja Agatonistka.
Drogi Przyjacielu!
(…) Patrick ruszył bardzo szybko i tuż przed wjazdem do tunelu Sam wstała, a wiatr zaczął szarpać jej sukienką. Kiedy wjechaliśmy do tunelu, wszystkie dźwięki rozproszyły się w próżni i zastąpiła je piosenka puszczona z kasety. Piękna piosenka pod tytułem Landslide. Sam zaczęła bardzo śmiesznie krzyczeć na całe gardło. I tyle. Dojechaliśmy do miasta. Światła w oknach i wszystko, co wprawia cię w zadziwienie. Sam usiadła i wybuchnęła śmiechem. Patrick też. I ja również zacząłem się śmiać.
I przysięgam, że w tamtej chwili byliśmy nieskończonością.
Twój Charlie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.