środa, 1 stycznia 2014

W 2014 roku zmienię swoje życie! Ale chwila... jak to zrobić?

Źródła zdjęć: pierwsze i drugie.
Nowy Rok to moment, którym wszyscy robimy masę większych i mniejszych postanowień. Ale jak jest z ich realizacją? Bo u mnie zawsze było bardzo krucho. Schudnę, będę ćwiczyć, bardziej przykładać do nauki, zwiedzę Londyn... Później gwałtowny zryw na jeden, czy dwa tygodnie, a przy dobrych wiatrach na miesiąc. Po czym nagły powrót do szarej rzeczywistości i tak rok w rok. Znacie to skądś?

Ale zanim, jak w mądry sposób nawyki zmienić, warto pamiętać, że nawyk to ważna i potrzebna rzecz. Bez nich nie bylibyśmy w stanie funkcjonować. Nawykiem jest to, że wiążemy najpierw prawego buta, a później lewego. Nawykiem jest to, że najpierw myjemy zęby, a później twarz. Nawykiem jest to, że rano półprzytomni robimy sobie w ulubionym kubku kawę lub herbatę wsypując odpowiednią ilość cukru, bez zastanawiania się nad tym. Gdyby nie one, rano weszłabym do łazienki i zastanawiała się, co mam umyć najpierw. Później musiałabym przemyśleć w czym chcę wypić poranną herbatę, ile chcę w niej cukru, a tak w ogóle, to może jednak kawę? Ale w takim razie ile wsypać cukru do kawy? Że o zastanawianiu się, którego buta mam ubrać najpierw prawego, czy lewego, już nie wspomnę.
Brzmi groteskowo, prawda? Dzięki nawykom, na szczęście nie musimy się nad tym zastanawiać, podejmujemy te same decyzje co rano, nie tracąc na nie zbędnej energii.
Jednak na nasze nieszczęście, organizm nie lubi się przemęczać i bardzo łatwo wypracowuje nawyki szkodliwe. Każdy potrafi u siebie taki znaleźć. Ja bez bicia przyznam się, że oglądam zdecydowanie za dużo filmów i seriali, w ogóle za dużo siedzę przed komputerem. Ruszam się zdecydowanie za mało (choć nie wcale, ale o tym za chwilę). I wstaję o 9 rano, a chciałabym wcześniej. Problem jest taki, że jeżeli zechcę zmienić to wszystko naraz, to nie zmienię niczego.
Źródło zdjęcia: pierwszego i drugiego.
Więc jak zrobić to z głową?
Po pierwsze, zmieniać nawyki stopniowo, po kolei. Jakiś czas temu obiecałam sobie z przyjaciółką, że zaczynamy codziennie ćwiczyć, a ostatni posiłek jemy o 20. Zgadnijcie, czy wytrwałam? W zmianie dwóch nawyków naraz nie. Ale jednego, jak najbardziej. Zaczęłam od jedzenia do godziny 20. Było bardzo ciężko, bo ja zawsze należałam do osób, które na wagę nie muszą zwracać szczególnej uwagi. Jakiś czas temu jednak trochę się to zmieniło – waga nie podskoczyła mi co prawda o jakieś niebotyczne kilogramy, ale organizm zaczął reagować na to co je i kiedy. Problem polegał na tym, że ja uwielbiałam oglądać po nocach filmy i coś przy tym podjadać. Był to nawyk tak silny, że przez pierwsze dwa tygodnie chodziłam prawie po ścianach. Ale obiecałam sobie, że wytrwam. Gdy już kompletnie nie mogłam się powstrzymać, sięgałam po jabłko, ale starałam się to robić jak najrzadziej. Obecnie minęło pół roku, a ja nie czuję już potrzeby podjadania wieczorami, a o godzinie 19 włącza mi się opcja planowanie kolacji. A jeden nawyk prowadzi do drugiego. Od godziny 18 nie jem już słodyczy. Jakoś samo tak wyszło, bez wcześniejszego planowania.

A co z ćwiczeniami? Nie udawało mi się robić tego codziennie, ale gdy nawyk jedzeniowy wszedł w życie, zaczęłam koncentrować się na nich. O tym do której muszę jeść, już nie myślałam, mogłam więc zająć się czymś innym. Problem jednak ciągle gdzieś był i nie była to motywacja. Ćwiczyłam 3 razy w tygodniu, ale chciałam codziennie i bardzo długo mi się to nie udawało. Postanowiłam więc zapisywać to co robię wieczorem i odkryć, dlaczego nie mogę się zabrać za ćwiczenia. Odpowiedź przyszła szybko. Gdy kończyłam wieczorny maraton filmów, byłam już tak zmęczona, że od razu szłam się myć i spać. Nie pamiętałam o ćwiczeniach, dopóki nie skończyłam oglądać, a wtedy już mi się nie chciało. Dobijała 23:30 i były one ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Budzik przypominający o tym w okolicach 21:30 całkowicie rozwiązał problem. Myślę, że za jakiś czas, już nie będę go potrzebować, bo organizm sam będzie zauważał godzinę dziewiątą wieczorem i będzie gotowy na ćwiczenia.
A teraz spójrz na swoją listę planów na rok 2014 i pomyśl, co chcesz zmienić jako pierwsze. Skoncentruj się tylko na tym, nawet jeżeli miałaby to być tylko jedna rzecz, jaką zmienisz w tym roku. Chyba lepiej jest coś zmienić dobrze i na stałe, niż kilka rzeczy tylko na chwilę?
No i najważniejsze, nie poddawaj się. Jeżeli coś ci nie wychodzi, to może źle do tego podchodzisz, jak ja do ćwiczeń. Albo wcześniejszy nawyk jest tak mocny, że musisz nad nim dłużej popracować – jak moje chrupanie przekąsek przy nocnych seansach.
Co chcę zmienić w swoich nawykach na 2014 rok?
– wcześniejsze wstawanie, myślę, że o 8 wystarczy. Lubię spać i mimo wszystko nie zamierzam się katować pobudkami o 6 rano, choć kto wie, może kiedyś to pokocham?
– zmniejszyć ilość czasu spędzaną przed komputerem. Ale oczywiście nie naraz, a stopniowo. Z dnia na dzień nie przesiądę się na minimalną ilość jaka jest mi potrzebna.
– ustalić stałą porę na pisanie książki i tekstów na bloga.
Myślę, że trzy nawyki są odpowiednią ilością, którą spokojnie można wykonać. Jak widzicie, nie są one wielkie i drastyczne, ale zdecydowanie poprawią moje życie i popchną mnie w kierunku, do którego zmierzam.

5 komentarzy:

  1. Znam ten ból z ćwiczeniami - jak sobie o nich myślę koło 20 to "o spoko, jak wszystko skończę to poćwiczę", a potem przychodzi środek nocy i zwyczajnie nie ma się na to siły. Chyba będę musiała też spróbować mobilizować się wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wg mnie postanowienia noworoczne są przereklamowane. Moje realizuje w ciagu calego roku w odpowiednich ku temu sytuacjach. Na moim basenie panuje taka sytuacja: styczen - caly basen zawalony kobitkami stojacymi na brzegu (ale przeciez sa! przyjechaly) dlatego odpuszczam i w marcu powracam do plywania kiedy juz te "nowe" wszystkie zdążą się wykruszyc i pozostają Ci wierni pływacze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są przereklamowane, ale jednak jakieś masz, skoro je realizujesz ;P
      Co do przykładu z basenem, o tym jest ten post, jak zmienić swój nawyk, by zacząć chodzić na basen regularnie, a nie tylko przez pierwszy miesiąc :)
      Poza tym, założę się, że wiele z nich równocześnie z basenem, próbują zdrowiej się odżywiać, wcześniej wstawać, mieć zawsze pomalowane paznokcie, więcej czasu dla narzeczonego/męża/dzieci itp - a jak już pisałam, zmiana całego życia na raz nic nie daje. W dodatku z pewnością mają napisane na kartce: będę chodzić na basen, zamiast: będę chodzić na basen raz w tygodniu w piątek. Małe kroczki i jasne zasady są drogą do sukcesu :)

      Usuń
  3. Ja tam nawet nie mam w planach się odchudzać - w końcu muszę mieć jakąś wadę ;) Sorry uwielbiam ten tekst!

    A wracając do tematu to od lat nie mam postanowień noworocznych. Rozpoczęcie nowego roku to za mało by coś zmienić w życiu. Zmiana powinna wychodzić z nas, bo tylko wtedy mamy w sobie odpowiednią motywację. Ale ja jestem dziwna, więc co tam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie masz za co przepraszać, nie tobie jednej to hasło się podoba :D

      Usuń

JEŻELI NIE MASZ KONTA, WYBIERZ OPCJĘ NAZWA/ADRES URL I WPISZ SWOJE IMIĘ/NICK. ADRES STRONY MOŻE POZOSTAĆ PUSTY :)
Weryfikacja obrazkowa pomaga w blokowaniu spamu, który bez niej dosłownie zalewa bloga.