Źródła zdjęć: pierwsze i drugie. |
Ale zanim, jak w mądry
sposób nawyki zmienić, warto pamiętać, że nawyk to ważna i
potrzebna rzecz. Bez nich nie
bylibyśmy w stanie funkcjonować. Nawykiem jest to, że wiążemy
najpierw prawego buta, a później lewego. Nawykiem jest to, że
najpierw myjemy zęby, a później twarz. Nawykiem jest to, że rano
półprzytomni robimy sobie w ulubionym kubku kawę lub herbatę
wsypując odpowiednią ilość cukru, bez zastanawiania się nad tym.
Gdyby nie one, rano weszłabym do łazienki i zastanawiała się, co
mam umyć najpierw. Później musiałabym przemyśleć w czym chcę
wypić poranną herbatę, ile chcę w niej cukru, a tak w ogóle, to
może jednak kawę? Ale w takim razie ile wsypać cukru do kawy? Że
o zastanawianiu się, którego buta mam ubrać najpierw prawego, czy
lewego, już nie wspomnę.
Brzmi
groteskowo, prawda? Dzięki nawykom, na szczęście nie musimy się
nad tym zastanawiać, podejmujemy te same decyzje co rano, nie tracąc
na nie zbędnej energii.
Jednak
na nasze nieszczęście, organizm nie lubi się przemęczać i bardzo
łatwo wypracowuje nawyki szkodliwe.
Każdy potrafi u siebie taki znaleźć. Ja bez bicia przyznam się,
że oglądam zdecydowanie za dużo filmów i seriali, w ogóle za
dużo siedzę przed komputerem. Ruszam się zdecydowanie za mało
(choć nie wcale, ale o tym za chwilę). I wstaję o 9 rano, a
chciałabym wcześniej. Problem jest taki, że jeżeli
zechcę zmienić to wszystko naraz, to nie zmienię niczego.
Źródło zdjęcia: pierwszego i drugiego. |
Więc
jak zrobić to z głową?
Po
pierwsze, zmieniać nawyki stopniowo, po kolei. Jakiś czas temu
obiecałam sobie z przyjaciółką, że zaczynamy codziennie ćwiczyć,
a ostatni posiłek jemy o 20. Zgadnijcie, czy wytrwałam? W zmianie
dwóch nawyków naraz nie. Ale jednego, jak najbardziej. Zaczęłam
od jedzenia do godziny 20. Było bardzo ciężko, bo ja zawsze
należałam do osób, które na wagę nie muszą zwracać szczególnej
uwagi. Jakiś czas temu jednak trochę się to zmieniło – waga nie
podskoczyła mi co prawda o jakieś niebotyczne kilogramy, ale
organizm zaczął reagować na to co je i kiedy. Problem polegał na
tym, że ja uwielbiałam oglądać po nocach filmy i coś przy tym
podjadać. Był to nawyk tak silny, że przez pierwsze dwa tygodnie
chodziłam prawie po ścianach. Ale obiecałam sobie, że wytrwam.
Gdy już kompletnie nie mogłam się powstrzymać, sięgałam po
jabłko, ale starałam się to robić jak najrzadziej. Obecnie minęło
pół roku, a ja nie czuję już potrzeby podjadania wieczorami, a o
godzinie 19 włącza mi się opcja planowanie
kolacji. A jeden nawyk
prowadzi do drugiego. Od godziny 18 nie jem już słodyczy. Jakoś
samo tak wyszło, bez wcześniejszego planowania.
A
co z ćwiczeniami? Nie udawało mi się robić tego codziennie, ale
gdy nawyk jedzeniowy wszedł w życie, zaczęłam koncentrować się
na nich. O tym do której muszę jeść, już nie myślałam, mogłam
więc zająć się czymś innym. Problem jednak ciągle gdzieś był
i nie była to motywacja. Ćwiczyłam 3 razy w tygodniu, ale chciałam
codziennie i bardzo długo mi się to nie udawało. Postanowiłam
więc zapisywać to co robię wieczorem i odkryć, dlaczego nie mogę
się zabrać za ćwiczenia. Odpowiedź przyszła szybko. Gdy
kończyłam wieczorny maraton filmów, byłam już tak zmęczona, że
od razu szłam się myć i spać. Nie pamiętałam o ćwiczeniach,
dopóki nie skończyłam oglądać, a wtedy już mi się nie chciało.
Dobijała 23:30 i były one ostatnią rzeczą, na jaką miałam
ochotę. Budzik przypominający o tym w okolicach 21:30 całkowicie
rozwiązał problem. Myślę, że za jakiś czas, już nie będę go
potrzebować, bo organizm sam będzie zauważał godzinę dziewiątą
wieczorem i będzie gotowy na ćwiczenia.
A
teraz spójrz na swoją listę planów na rok 2014 i pomyśl, co
chcesz zmienić jako pierwsze. Skoncentruj się tylko na tym, nawet
jeżeli miałaby to być tylko jedna rzecz, jaką zmienisz w tym
roku. Chyba lepiej jest coś zmienić dobrze i na stałe, niż kilka
rzeczy tylko na chwilę?
No
i najważniejsze, nie poddawaj się. Jeżeli coś ci nie wychodzi, to
może źle do tego podchodzisz, jak ja do ćwiczeń. Albo
wcześniejszy nawyk jest tak mocny, że musisz nad nim dłużej
popracować – jak moje chrupanie przekąsek przy nocnych seansach.
Co
chcę zmienić w swoich nawykach na 2014 rok?
– wcześniejsze
wstawanie, myślę, że o 8 wystarczy. Lubię spać i mimo wszystko
nie zamierzam się katować pobudkami o 6 rano, choć kto wie, może
kiedyś to pokocham?
– zmniejszyć
ilość czasu spędzaną przed komputerem. Ale oczywiście nie naraz,
a stopniowo. Z dnia na dzień nie przesiądę się na minimalną
ilość jaka jest mi potrzebna.
– ustalić
stałą porę na pisanie książki i tekstów na bloga.
Myślę,
że trzy nawyki są odpowiednią ilością, którą spokojnie można
wykonać. Jak widzicie, nie są one wielkie i drastyczne, ale
zdecydowanie poprawią moje życie i popchną mnie w kierunku, do
którego zmierzam.
Znam ten ból z ćwiczeniami - jak sobie o nich myślę koło 20 to "o spoko, jak wszystko skończę to poćwiczę", a potem przychodzi środek nocy i zwyczajnie nie ma się na to siły. Chyba będę musiała też spróbować mobilizować się wcześniej :)
OdpowiedzUsuńWg mnie postanowienia noworoczne są przereklamowane. Moje realizuje w ciagu calego roku w odpowiednich ku temu sytuacjach. Na moim basenie panuje taka sytuacja: styczen - caly basen zawalony kobitkami stojacymi na brzegu (ale przeciez sa! przyjechaly) dlatego odpuszczam i w marcu powracam do plywania kiedy juz te "nowe" wszystkie zdążą się wykruszyc i pozostają Ci wierni pływacze.
OdpowiedzUsuńSą przereklamowane, ale jednak jakieś masz, skoro je realizujesz ;P
UsuńCo do przykładu z basenem, o tym jest ten post, jak zmienić swój nawyk, by zacząć chodzić na basen regularnie, a nie tylko przez pierwszy miesiąc :)
Poza tym, założę się, że wiele z nich równocześnie z basenem, próbują zdrowiej się odżywiać, wcześniej wstawać, mieć zawsze pomalowane paznokcie, więcej czasu dla narzeczonego/męża/dzieci itp - a jak już pisałam, zmiana całego życia na raz nic nie daje. W dodatku z pewnością mają napisane na kartce: będę chodzić na basen, zamiast: będę chodzić na basen raz w tygodniu w piątek. Małe kroczki i jasne zasady są drogą do sukcesu :)
Ja tam nawet nie mam w planach się odchudzać - w końcu muszę mieć jakąś wadę ;) Sorry uwielbiam ten tekst!
OdpowiedzUsuńA wracając do tematu to od lat nie mam postanowień noworocznych. Rozpoczęcie nowego roku to za mało by coś zmienić w życiu. Zmiana powinna wychodzić z nas, bo tylko wtedy mamy w sobie odpowiednią motywację. Ale ja jestem dziwna, więc co tam ;)
Nie masz za co przepraszać, nie tobie jednej to hasło się podoba :D
Usuń